No matter what you say or what you do.
When I'm alone I'd rather be with you.
Simon and Garfunkel - The Boxer
Simon and Garfunkel - The Boxer
- Ja dalej uważam, że to nie jest dobry pomysł.
- Bartek - westchnęłaś głęboko - ja już postanowiłam.
Bartek zareagował dokładnie tak, jak poprzedniego dnia Kuba - niepewnością i niedowierzaniem.
- Chcesz wyjechać? - pytał Jakub, unosząc brwi - Poza miasto? - przerwa - Na wieś? - przerwa - Do mamy?
- Tak - powiedziałaś pewnie wtedy i to samo powtórzyłaś teraz: - Tak, jadę do mamy. Kostka nie działa, nie mam co robić przez najbliższy miesiąc. Mama się mną zajmie - powiedziałaś pewnie. - To świetny plan! - zapewniłaś i jego, i siebie.
Bartek dalej zerkał podejrzliwie, ale nie miał już nic do gadania. Kuba pomógł ci się wczoraj spakować, a dzisiaj obiecał zabrać cię stąd jak najdalej będzie mógł. To znaczy, tylko jakieś czterdzieści kilometrów poza miasto, do domu mamy. Ale metaforycznie pewnie byłby w stanie zabrać cię dużo dalej.
W głowie dalej miałaś mętlik, ale nie mogłaś się mu poddać. Za długo już żyłaś w swoich wyobrażeniach i miałaś ochotę nareszcie się od nich uwolnić. Tabletki przeciwbólowe chyba przytępiały ci także głupie myślenie, bo po siódmej dawce nagle zaczęłaś myśleć logicznie.
Oczywiście Bartek nie znał właściwego powodu twojego wyjazdu. Kuba poznał go wczoraj częściowo:
- Muszę go zostawić - wyjaśniłaś mu prosto.
Jakub patrzył na ciebie uważnie, ale nic nie mówił, więc wyjaśniłaś:
- Muszę jego zostawić tutaj, żeby znaleźć siebie tam - w twojej głowie miało to sens, wypowiedziane na głos wydawało się być bardzo oklepane i niemal nierealne. Ale wciąż było szczere. Płynęło szczerym strumieniem od głowy do serca.
- Okej - wzruszył ramionami - Jeśli uważasz, że to ci pomoże.
- Nie wiem - przyznałaś szczerze - ale chyba czas nareszcie spróbować.
Milczeliście chwilę. Ty patrzyłaś jak za oknem wiatr przechyla drzewa, a on patrzył w zamyśleniu na ciebie.
- Na początku wydawało mi się, że mogę sobie z tym wszystkim poradzić, ale chyba nie mogę - westchnęłaś, dalej na niego nie patrząc - nie tutaj. Czuję, że muszę coś zrobić. Coś zmienić.
- Na przykład adres zamieszkania? - podsunął.
Spojrzałaś na niego z delikatnym uśmiechem.
- Na przykład adres zamieszkania - zgodziłaś się - Pomożesz mi?
Bartek i Agnieszka uścisnęli cię na pożegnanie, każde z osobna na kilka sekund. Zdziwiło cię to, że na oboje zareagowałaś zupełnie tak samo - biernie, prawie obojętnie. Życzyli wam dobrej drogi, a ty uśmiechnęłaś się tylko i już z Kubą pod ręką walczyłaś ze schodami na parter budynku.
- Moja mama mieszka na parterze - powiedziałaś bez wyraźnego powodu.
- Dobrze. Nie będzie się z tobą męczyć przynajmniej na schodach - skomentował.
- Poza schodami będzie się męczyć wystarczająco - zgodziłaś się szczerze, a Kuba się roześmiał.
Podróż nie była długa, trwała trochę ponad godzinę, ale w tym czasie ty i Kuba zdążyliście omówić wszystkie najważniejsze szczegóły:
- Co mam powiedzieć, jeśli Bartek zapyta, dlaczego ja cię odwiozłem, a nie on?
- Zadziwiające, że jeszcze nie zapytał - zauważyłaś, wyglądając przez szybę.
- Co mam powiedzieć, gdy zapyta? - naciskał, zerkając na ciebie.
- Nie wiem - wzruszyłaś ramionami - Kłam, powiedz prawdę.
- Jaka jest prawda?
- Że tak chciałam - skwitowałaś prosto - I tyle. - A po chwili dodałaś: - Zna mnie wystarczająco długo, by nie kwestionować moich decyzji.
Wyjechaliście z miasta, droga zrobiła się spokojniejsza.
- Co jeśli będziesz chciała wrócić wcześniej?
- Wytrzymam - odpowiedziałaś szybko.
- Ale co, jeśli…
- Kuba - odwróciłaś się w jego stronę, przeszywając jego profil natarczywym spojrzeniem - Wytrzymam.
Przez chwilę milczał, a potem…
- Sześć, sześć, zero…
- Co? - spojrzałaś na niego z powątpiewaniem.
- Numer telefonu. Notuj. Sześć, sześć, zero… - spojrzał na ciebie kątem oka, bo nawet się nie poruszyłaś - Kiedy będziesz chciała wracać, zadzwonisz - wytłumaczył - Sześć, sześć, zero…
- Dzięki - uśmiechnęłaś się.
- Nie ma za co. Sześć, sześć, zero, dziewięć, siedem…
- Zatrzymaj się tutaj.
- Co? - spojrzał na ciebie zdziwiony. Wiedziałaś dlaczego, myślał, że zwariowałaś. Dookoła was były tylko pola, lasy i mały staw w całości porośnięty wodnymi liliami.
Posłuchał cię jednak i zjechał na pobocze.
- Bez urazy, ale to zupełnie nie wygląda jak twój dom.
- Ha, ha - skwitowałaś cierpko - Nie o to chodzi. Mieszkam niecały kilometr stąd, za kilka minut będziemy na miejscu - uspokoiłaś go.
- A jednak tu stoimy… - zauważył niepotrzebnie, cały czas trzymając ręce na kierownicy - O co chodzi?
Westchnęłaś głęboko i odwrociłaś się w jego stronę na tyle, na ile pozwalały ci pasy bezpieczeństwa.
- Jakub - zaczęłaś niepewnie, odchrząknęłaś i spróbowałaś jeszcze raz…
- Magda?
- Jakub - skarciłaś go za przerywanie twardym spojrzeniem - Ja wiem, że my nie znamy się długo. Wiem też, że przez cały ten czas, który się znamy zrobiłam wystarczająco dużo rzeczy, dzięki którym masz prawo uważać mnie za totalną wariatkę, ale chcę, żebyś wiedział, że jestem ci wdzięczna za pomoc i przepraszam…
- Za co? - uniósł brew, ale ty znowu popatrzyłaś na niego twardo.
- To nie jest tak - kontynuowałaś - że ja sobie sama utrudniam życie, tylko… Chociaż nie, to jest dokładnie tak, że ja sobie sama utrudniam życie, ale teraz jestem przynajmniej tego świadoma i postaram się przestać albo przynajmniej postaram się utrudniać sobie życie mniej. Przepraszam, że cię w to wciągnęłam i że jesteś ze mną teraz tutaj, chociaż mógłbyś być gdziekolwiek indziej i nic cię tutaj nie trzyma i dziękuję ci, że jesteś tu, bo potrzebowałam kogoś chociażby po to, żeby znieść mnie i moją ogromną, bezużyteczną kostkę ze schodów w razie problemów. Cieszę się, że to ty. I przepraszam, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą ja muszę zrobić, a nie dam rady zrobić jej tam, gdzie wszyscy będa widzieć, bo to jest coś dla mnie samej. Przepraszam, że jestem samolubna i wykorzystam do tego ciebie, ale wiedz, że ostatnio dużo o tym myślałam i chyba muszę to zrobić i proszę, nie czuj się przeze mnie bardzo wykorzystany. Tylko trochę wykorzystany. Minimalnie. Przepraszam - powiedziałaś jeszcze raz i pochyliłaś się w jego stronę.
Nie zdążył zareagować, swój plan przygotowałaś bardzo dobrze. Płynnym ruchem uniosłaś dłonie i położyłaś na jego policzkach, przyciągając go ku sobie. I wtedy go pocałowałaś. Spokojnie z początku, ale później coraz intensywniej, gdy po czterech długich sekundach sam zaczął reagować. Czułaś, że bardzo powoli podnosi dłonie i kładzie na twoich ramionach, nie odpychając cię, ani nie przyciągając, po prostu je tam trzymając i pozwala ci robić co tylko chcesz, daje ci to, czego tylko potrzebujesz.
Sam pocałunek nie trwa długo. Kilkanaście, może kilkadziesiąt szybkich sekund i już po chwili puszczasz go i wracasz na swoje miejsce, wciąż jeszcze z zamkniętymi oczami. Kiedy je otwierasz, Kuba siedzi już profilem do ciebie i kładzie jedną rękę na kierownicy. Drugą przekręca kluczyk.
Samochód drży, ty też, a Kuba przez chwilę się nie rusza, tylko patrzy uparcie przed siebie. Po chwili chrząka i mówi cicho:
- Tak dla jasności, nie masz za co przepraszać.
Zebrałam się wczoraj w sobie i postanowiłam poprawić i przenieść swoje opowiadanie, które pisałam w latach 2014-15, ale pozostawiłam je niedokończone.
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie wyobrażasz jak szeroko się uśmiechnęłam, gdy w Liście czytelniczej pojawiła się informacja o kolejnym Akcie. I wiesz, że chyba gdzieś pod skórą czułam, że wrócisz...? Bo nie tak dawno..., może z dwa-trzy tygodnie temu wracałam do tych starych, lubianych przeze mnie historii i odświeżyłam sobie również Twoją.
Jestem niezwykle ciekawa, co będzie dalej... i jak dalej potoczy się historia Magdy. Mam nadzieje, że kolejny pojawi się nieco szybciej, bo umieram z niecierpliwości.
Pozdrawiam cieplutko :D
P.S. Zauważyłam, że nie ma już zakładki ze "Śniącymi", a szkoda, bo bardzo ją lubiłam.
Dzięki za ten komentarz, w ogóle się go nie spodziewałam, <3
UsuńMiło mi, że ktoś tu jeszcze w ogóle zagląda.
Niestety wróciłam jedynie, żeby dokończyć tę historię i mam zamiar zamknąć ją z kolejnym rozdziałem. Ona i tak za długo się już przeciąga, miała się początkowo zamknąć wyłącznie w czterech.
Ale ostatnio nabrałam sentymentu i postanowiłam ją zakończyć w tych siedmiu.
Zakładki pozbyłam się ze względu na kłopoty z bufforowaniem obrazków, może spróbuję coś jeszcze z tym zrobić. :)
Jak na razie plan jest taki, żeby stopniowo dokończyć wszystkie historie, które pozostawiłam otwarte.