Mężczyźni nie mogą być niżsi ode mnie - wystarczy, że przerastam ich intelektualnie.
n Queen – To Much Love Will Kill You
- Możesz mi jeszcze
raz wytłumaczyć, jak to się stało? – Bartek krążył nad tobą jak sterowiec
starający się obrać sensowny kurs, ale ewidentnie mu to nie wychodziło. Ty,
Magdo, siedziałaś wygodnie na kanapie z zabandażowaną kostką ustawioną na oparciu,
wciąż jeszcze otulona szczelnie płaszczem, bo twoja sukienka nie nadawała się
do pokazywania nikomu. NIKOMU.
Ledwo co wróciliście
z Kubą z tego strasznego miejsca, zwanego pogotowiem, gdzie wszyscy wyglądają,
jakby zaraz mieli umrzeć, łącznie z pracownikami; musiałaś się tyle nacierpieć,
gdy cię badali, a potem jeszcze wszyscy patrzyli na ciebie jak na wariatkę, gdy
tłumaczyłaś im, że tylko skakałaś z balkonu.
Bartusiowi nie mogłaś
zaserwować zwykłej prawdy, bo mógłby się zacząć domyślać, że widziałaś jego
namiętne spotkanie z Agnieszką, dlatego zmuszona byłaś nieco ubarwić rzeczywistość.
Może nieco bardziej, niż myślałaś na początku.
- Złamałam obcas w
moich ulubionych butach, kiedy tańczyłam. Nie zdążyłam się czegoś podtrzymać,
bo trzymałam w dłoni kieliszek i runęłam na podłogę, jakoś tak nieszczęśliwie.
To nie moja wina, że masz krzywo ustawione kafelki w mieszkaniu.
- W salonie są panele
– odparował szybko, a ty wzruszyłaś tylko ramionami, starając się nie uśmiechnąć
i nie pokazać mu, jak bardzo jest teraz zabawny i słodki, martwiąc się o ciebie
i próbując myśleć logicznie. Nie udało ci się. Pierwsze uniosły się kąciki twoich
ust, a już po chwili śmiałaś się głośno, on patrzył na ciebie przerażony. Potem
sam zaczął chichotać i tak cieszyliście się jak dwa wariaty, właściwie nie
wiadomo z czego.
W końcu Bartek
podszedł do ciebie i przytulił, a ty objęłaś go ramionami i cmoknęłaś w policzek.
- Oj, Rodzyn – westchnął
w twoje włosy – Dobrze mieć taką dziką przyjaciółkę.
- Pamiętaj o tym,
Bartuś – zastrzegłaś i pouchwale uszczypnęłaś go w plecy – A teraz puść mnie,
wielkoludzie. Muszę jakoś dokuśtykać od łazienki i doprowadzić się do porządku.
- Tak, tak, pomogę ci,
maleńka – odsunął się szybko, tchnięty jakimś pomysłem. Spojrzał na ciebie z
uśmiechem, a potem zarumienił się nagle, a ty zachichotałaś znowu – To znaczy…
- bąknął – Nie ja ci pomogę, ale Agnieszka będzie tutaj za chwilę i może
mogłaby ci pomóc. Co ty na to?
Miałaś ochotę się
skrzywić.
Ale potem przypomniałaś
sobie, że twoim alternatywnym pomocnikiem może być Kuba, a to…
Nie.
To nie jest najlepszy
moment, żeby oglądał cię nago. Dlatego perspektywa kilku chwil z Agą wydała ci
się mniej bolesna, niż na początku. „Mniejsze zło”. Poza tym, hej!, ona mogłaby
cię tylko wpakować do wanny i ewentualnie pomóc potem przykuśtykać do pokoju.
Nic złego nie może ci zrobić. To tylko twój najgorszy wróg, podrywający twojego
faceta. Cóż nieszczęśliwego może się stać?
- Tak – zgodziłaś się
– To dobry pomysł.
Zadowolony Bartek aż
klasnął w dłonie. Nie wiedziałaś, z czego on się tak strasznie cieszył. Przecież
to, że spędzicie razem jakieś dziesięć minut, nie oznacza jeszcze, że zostaniecie
przyjaciółkami i zaczniecie się wymieniać ubraniami i kosmetykami. Prawda? Czy
ktoś mógłby go o tym powiadomić? Proszę?
- Daj jej chwilę –
poprosił – Zaraz tu będzie.
Rzeczywiście,
Agnieszka potrzebowała tylko chwili, by pojawić się w całym blasku swej
wspaniałości i poudawać, że nie cieszy się na widok unieruchomionej częściowo
Magdy.
- Och, kochana – tak
się przywitała, a potem zaczęła jęczeć, żałować i wymieniać kończyny, z którymi
ona sama miała problem. Magda czuła się po prostu wspaniale, mogąc usłyszeć o
zerwaniu ścięgien w gimnazjum i złamanym małym palcu w drugiej liceum z powodu
nieuwagi przy otwieraniu atlasu historycznego. Albo o tym, jak chciała tylko
włączyć światło, a złamała nogę. Z przemieszczeniem.
Odpocząć mogła
dopiero w wannie, kiedy zanurzyła się, uprzednio wciągając w płuca jak najwięcej
powietrza. Pod wodą było spokojnie i nie było słychać piskliwego głosiku
wybranki Bartusia. Mogła tam odetchnąć i zapewne zrobiłaby to, gdyby pod wodą
się dało. Niestety, nie była rybą i szybko zmuszona została do wypłynięcia na
powierzchnię. Próbowała jeszcze kilka razy znaleźć się w mokrej krainie ciszy,
ale nie dawało to oczekiwanego efektu.
Agnieszka podtrzymała
cię, gdy wychodziłaś z wanny. Fakt, paradowanie przed nią nago i w dodatku nie
w pełni sprawnie było dla ciebie stresujące i irytujące jednocześnie, ale potem
przypomniałaś sobie, że mógł tutaj być Kuba i zrobiłaś się tak intensywnie czerwona,
że Aga zaniepokoiła się o twoje zdrowie.
- Wszystko w
porządku? – zmarszczyła brwi i przyjrzała ci się okiem lekarza.
Kurczę, Magda,
dlaczego w ogóle o nim myślisz?
Przełknęłaś głośno
ślinę, serce ci zadrżało, w końcu otrzeźwiałaś i posłałaś dziewczynie blady
uśmiech.
- Nic mi nie jest –
zapewniłaś – Może jestem tylko trochę zmęczona…
- O, na pewno! –
przytaknęła ci Agnieszka, pomogła założyć szlafrok, dokuśtykać do łóżka i tam cię
zostawiła, gdy tylko zapewniłaś ją, że nie potrzebujesz nic więcej - tylko
święty spokój.
Miałaś ambitny plan przespać
przynajmniej trzy dni. Czułaś się wyczerpana fizycznie i psychicznie, ale gdy
tylko położyłaś głowę na poduszce, poczułaś to denerwujące uczucie w brzuchu,
które rozprowadzało niepokój po całym twoim ciele. Byłoby ci o wiele łatwiej,
gdybyś chociaż potrafiła zrozumieć, czego to uczucie dotyczy. Czułaś się źle, czegoś
brakowało, a gdy tylko skupiałaś się na tym dłużej, pojawiały się nudności.
O co ci chodzi,
pokrętna psychiko? Dlaczego nie dajesz zasnąć wyczerpanej dziewczynie?
Wtedy ktoś zapukał cicho
do drzwi i gdy tylko ci się pokazał, wszystko stało się jasne.
- Magda? Śpisz? –
zapytał.
Szalona dziewczyno,
tak – to musi być to. Jesteś wariatką, ześwirowałaś, oszalałaś, gdzieś na pogotowiu
zgubiłaś rozum i piątą klepkę.
- Chodź tutaj, Kuba.
- Nie chcę ci
przeszkadzać – stwierdził cicho, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi -
chciałem cię tylko zapytać… jak się czujesz?
Stał z dłońmi wetkniętymi
w kieszenie, z pochyloną głową, włosami mokrymi jeszcze po prysznicu, ubrany w czarną
koszulkę przylegającą do ciała i dżinsy.
Uniosłaś się na
poduszkach do pozycji siedzącej i uśmiechnęłaś się lekko. Potem przypomniałaś sobie,
że masz ubrany tylko i wyłącznie szlafrok. Zaczerwieniłaś się delikatnie.
- Nic mi nie jest –
zapewniłaś – Ale mimo wszystko tyle czasu z Agnieszką nie wpływa na mnie dobrze…
- dodałaś, nim zdążyłaś sama się powstrzymać.
Uśmiechnął się lekko.
- Od początku jej nie
lubiłaś.
- Skąd ty wiesz, że…?
- Bartek mi mówił –
wzruszył ramionami, a widząc twoją minę, dodał szybko: - Wybacz, Magda, że ci
to powiem, ale ktoś musi. Nigdy nie byłaś dobrą aktorką. A on mimo wszystko
czasem myśli. Wiesz, my, faceci, też mamy mózg.
- Szkoda tylko, że
czasem trzymacie go w innej części ciała niż głowa – wypaliłaś. Och, kochana,
aleś podsumowała…
Skrzywiłaś się,
podciągnęłaś kolana pod brodę i westchnęłaś ciężko. Chwilę rozmyślałaś, ale
szybko doszłaś do jednego wniosku…
- Jebać to –
powiedziałaś filozoficznie, a Jakub wybuchnął głośnym, szczerym śmiechem.
- No, no, no, Madziu,
damie to nie przystoi. Skąd ty w ogóle znasz takie słowa?
- Bartek mnie
nauczył.
Patrzyłaś na
roześmianego Kubę, ale tobie wciąż nie było do śmiechu.
- Jesteś niesamowita
– stwierdził, a twoje serce drgnęło nerwowo, co tylko utwierdziło cię w przekonaniu,
że postradałaś zmysły.
- Kuba – głos ci
zadrżał, odchrząknęłaś i spuściłaś wzrok. Dostrzegłaś, że był boso. Poruszyłaś
się niepewnie na łóżku, wyprostowałaś nogi, odetchnęłaś głęboko – Kuba, chodź
tutaj.
Przez chwilę cię nie
rozumiał. Stał, zapatrzony w ciebie i milczał, a ty uparcie unikałaś jego
spojrzenia i kuliłaś się w sobie. Przez długie kilka sekund miałaś wrażenie, że
tak już zostanie – śmieszna scenka rodzajowa z półnagą kobietą i bosym mężczyzną,
martwa natura, nieruchoma na wieki. Ale potem on nagle poruszył się, jakby coś
nim wstrząsnęła i zaczął bardzo powoli się przysuwać. Stanął obok łóżka, a ty
zadarłaś głowę, motywując tym jednym ruchem całe swoje ciało. Rumieńce na twoich
policzkach były wyraźne, gorące.
- Usiądź –
poprosiłaś.
Wahał się, ale w końcu
przysiadł na brzegu łóżka, starając się w ogóle cię nie dotykać. Uważnie śledziłaś
jego ruchy, czujnie i podejrzliwie. Dlaczego?
- Magda…
- Kuba. Nic nie mów,
okej?
Patrzyłaś na niego
przez chwilę, zastanawiając się, co powinnaś teraz zrobić. Przygryzłaś wargę i
spuściłaś wzrok. Odetchnęłaś głęboko.
- Albo mów –
stwierdziłaś, marszcząc czoło – Lepiej będzie, jeśli porozmawiamy. Kuba, musisz
mi odpowiedzieć na parę pytań…
- Dlaczego?
- Bo stąpam po bardzo
kruchym lodzie – przyznałaś - i wygląda na to, że tylko ty jeden możesz powstrzymać
mnie przed wykonaniem złego ruchu.
uwaga, wprowadzam w tekście powagę.
więc pod tekstem - PARTY HARD.
nie wiem dlaczego, ale w dalszym ciągu trzymam się wersji, że Magda powinna być z Kubą :D
OdpowiedzUsuńskoro Bartek widzi w niej tylko przyjaciółkę, to chyba byłoby najlepsze wyjście. chyba, że Kubuś będzie z Agnieszką, a Bartek przejrzy na oczy :D dobra, nieważne.. :D za dużo seriali się naoglądałam xD
pozdrawiam ;*
seriali nigdy nie jest za dużo! : D
UsuńJa też mam wrażenie, że Magda powinna być z Kubą :)
OdpowiedzUsuńBartek widzi w niej przyjaciółkę.
o tak, Kuba jest bardziej odpowiedni.
Jeśli tak to można nazwać :)
pozostaje mi niecierpliwie czekać na następny :)
eh, nie oszukujmy się. wszyscy mamy wrażenie, że Rodzyn powinien byc z Rudym, no! : d
UsuńHej:) Przez przypadek trafiłam na twojego bloga i krótko mówiąc jest on genialny:)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:P
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńObiecałam, to jestem. U Bartka, bo... Instynktownie chyba sobie przypomniałam, że przecież jestem "Magdą". Uch, już zapomniałam, jakie życie jest przykre (za to nie zapomniałam, że komentować należy nocą - niektóre rzeczy się nie zmieniają).
OdpowiedzUsuńJestę hipsterę i wysyłam SMSa na parę numer 1 - Magdę i Bartka <3
Wiem, wiem. Kubuś jest wspaniały, uroczy, opiekuńczy, współczujący i... zauroczony. Zakochanie się w nim byłoby tak idealnie proste, wygodne i odpowiednie. Mielibyśmy jedną wielką krainę szczęśliwości. Tęcze, jednorożce i wata cukrowa.
Ale takie rozwiązanie budzi we mnie sprzeciw i głębokie przekonanie, że będąc z Rudym, Rodzyn oszukiwałby i krzywdził i siebie, i Kubę, i Bartka. A to się nie godzi! Kubusiu - zasługujesz na wielką, prawdziwą, oszałamiającą miłość, a nie na bycie pocieszycielem i sercową zapchajdziurą. I życzę Wam z całego serca, żebyście oboje z Magdą niezwłocznie doszli do podobnych wniosków i zostali serdecznymi przyjaciółmi, po czym wspólnie obmyślili plan pozbycia się Agi.
Uważam, że wszyscy bardzo zasłużyliśmy na dalszy ciąg. Nie możesz Rodzyna dużej tak męczyć i trzymać w niepewności, co będzie z jej życiem. Domagam się głośno, w imieniu jej i swoim, rozdziału VI.
Tęskniłam <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu dziś rano zupełnie przez przypadek..., no może nie do końca, bo w końcu wybierałam blog z listy ulubionych.
Przeczytałam raz jeszcze całą historię i zdziwiłam się, że pod tym postem nie ma mojego komentarza..., a powinnam już dawno pochwalić Cię za to cudo tam na górze, powiedzieć, że nie mogę się doczekać kolejnego, a później z milion razy nękać Cię o kolejny wpis.
Wiem, że wracacie do dawno pozostawionej samej sobie, niedokończonej histori jest trudne, ale mam nadzieję, że jednak tu wrócisz i dociągniesz tą bajkę do końca..., który nastąpi tak bliżej X rozdziału ;)
No i oczywiście przypominam, że to była jedna z moich ulubionych opowieści, z resztą prowadzona w sposób mistrzowski, dlatego mam nadzieję, że nie będę musiała jej pożegnać w takim momencie.
Mam nadzieję, że jednak wrócisz.
Pozdrawiam :*